Jason X , czyli niezniszczalny morderca w kosmosie. 3
"Piątek Trzynastego" to seria zapoczątkowana w 1980 roku, której reżyserem był Sean S. Cunningham. Opowiada ona o Jasonie Voorheesie - seryjnym zabójcy z nad jeziora Crystal Lake, który zabije każdego, kto stanie na jego drodze. Minęło wiele lat i obraz doczekał się wielu kontynuacji. "Jason X" jest z kolei dziesiątą częścią, która całkiem odbiega od tego, co było nam dane zobaczyć w innych częściach "Piątku Trzynastego".
Akcja filmu toczy się w dalekiej przyszłości. Załoga statku kosmicznego o nazwie "Grendel" przeszukuje ziemie w poszukiwaniu antyków. W czasie ekspedycji odnajdują ciała kobiety i mężczyzny w masce hokejowej, w stanie hibernacji. Obydwoje zostają zabrani na pokład. Obydwoje zostają przywróceni do życia. Załoga nie wie, że mężczyzną jest sam Jason Voorhees, który kilkaset lat temu zamordował wielu ludzi i będzie chciał również zabić wszystkich będących na statku...
Już po samej, naciąganej fabule możemy wywnioskować, że film został nakręcony z myślą o pieniądzach, jakie uzyska się na fanach wcześniejszych części. Jason nie budzi już takich emocji jak kiedyś. Nie zobaczymy czegoś, co byłoby w stanie nas przerazić. Efekty specjalnie bardzo przeciętne (jak na budżet 13,5mln dolarów), niczym nie zaskakują. Aktorstwo drętwe, a czasami wręcz komiczne. Połączenie kultowego mordercy z osadzoną w kosmosie scenerią, zdecydowanie nie wyszła temu filmowi na dobre.
"Jason X" jest tytułem słabym. Pozbawionym klimatu wcześniejszych części. Nie polecam go nikomu, no chyba że naprawdę nie macie co robić.
Co za szambo… niech jeszcze stworzą pierdzącego Jasona zabijającego zakochane gołąbeczki swym zapachem z zadka.